Nasza pierwsza kolacja degustacyjna

Dokładnie tydzień temu mieliśmy przyjemność uczestniczenia w kolacji degustacyjnej na którą zaprosił nas znajomy. Jest to ciekawy zwyczaj (a w przypadku Adriana coroczna tradycja 😃), kiedy to gospodarz przygotowuje na bieżąco kilka dań i dobiera do nich odpowiednie wina. Goście mogą, ale nie muszą angażować się w kuchni, natomiast powinni złożyć się na składniki potrzebne do przygotowania potraw i na alkohol. Jest to fajna alternatywa dla wyjścia do restauracji, bo dania są ciekawie skomponowane i wykwintne, produkty są naprawdę dobrej jakości, a finansowo na takim przedsięwzięciu wychodzi się o wiele lepiej 👌. 

Kolacja zaczęła się od kieliszka Prosecco i melona owiniętego szynką  Serrano. Razem z nim na stół wjechały dwa sery prosto z Francji. Pierwszy z nich - kozi ser Chavroux był o niebo lepszy od tych, które jadaliśmy wcześniej - był puszysty i delikatny w smaku. W zestawieniu z hiszpanskim winem Sauvignon Blanc z Ruedy - petarda 😀.  Następny ser - Petit Munster Gerome (ten ciemniejszy) był dość mocny i super komponował się z białym Pinot Noir z Węgier. Oba te sery zagryzalismy bagietką z masłem z mleka koziego (białe trójkąciki po lewej stronie zdjęcia). 
wieczor-sera-i-wina

Pierwszą przystawką  jaką podał  Adrian, był wędzony węgorz z wysmażonym hash brownem i kawiorem z pstrąga z dodatkiem kwaśnej śmietany (była  jeszcze swieża  czerwona cebulka, ale zapomniałam zrobić zdjęcie kompletnego dania 😂). Danie było smakowicie skomponowane i  totalnie odkrywcze dla nas (również dlatego, że pierwszy raz próbowaliśmy i węgorza i kawior). Jako, że goscił nas profesjonalny somelier do węgorza równierz przewidziane było wino. Tym razem był to austriacki Reisling z Kremsu. 

wegorz-z-kawiorem-i-hash-brown

Drugą propozycją był łosoś w boczku parzonym, z sosem holenderskim wzbogaconym o czosnek niedźwiedzi i dodatkiem smażonych na maśle pomidorków koktajlowych i szparagów. Łosoś połączony z boczkiem smakował nieziemsko. Bardzo smaczna przystawka! 

losos-w-boczku

Po łososiu nadszedł czas na pierwsze danie główne - flambirowaną w Calvadosie pierś z kaczki podawaną z jabłkiem. Całość polana była powstałym z flambirowania sosem z dodatkiem czerwonego węgierskiego Pinot Noir, które zostało podane do dania. To danie smakowało tak dobrze jak wygląda (takie zdjęcia Mati robi 😊) i chętnie spróbowalibyśmy go jeszcze raz!

flambirowana-kaczka
fot. Mati

Drugim daniem głównym był stek z rostbefu o stopniu wysmażenia bleu (co doskonale widać na zdjęciu - brązowa obwódka, ciemnoróżowe, krwiste wnętrzne)  podany na puree z batatów i masła orzechowego, który popijliśmy chyba najlepszym tego wieczoru winem, a mianowicie francuskim Nuit Saint Georges. 

stek-z-rostbefu-blue
fot. Mati

To by było na tyle jeśli chodzi o jedzenie, bo deseru  nie było ( może i dobrze bo byliśmy juz pełni. Na koniec trochę backstage'u:

Warzywka smażone na masełku oczywiście na żeliwnej patelni ;)

warzywa-na-patelnie
fot. Mati

A tak się flambirowała kaczucha:



A Wy, organizowaliście lub braliście udział w podobnej kolacji?

Komentarze

  1. Kolacja degustacyjna w domu? Dziwne. Trochę robione na pokaz, bo równie dobrze można zorganizować fajne przyjęcie, bez tej całej wytwornej otoczki. Aczkolwiek dania prezentują się pięknie, z chęcią spróbowałabym łososia. Mięso preferuję bardziej wysmażone. I szkoda, że zabrakło deseru. Rozumiem, że teraz Wasza kolej na zorganizowanie podobnej degustacji? Będzie wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oki, to od początku. Chętnie podejmiemy się przygotowania takiej kolacji, ale trochę jeszcze przed nami nauki 😉. Taka kolacja w domu nie musi być dziwna, zwłaszcza gdy gospodarz para się gastronomią i jest to jego pasja 😏. Kolacje degustacyjne nie są zarezerwowane tylko dla restauracji, warto jest myśleć o rzeczach nieszablonowo, co polecamy. To, czy kolacja jest jak określiłaś "na pokaz" zależy od ludzi biorących w niej udział, bo jeśli podchodzą do niej na luzie, ale rzetelnie, jak to miało miejsce w tym przypadku, to absolutnie "pokazem" bym tego nie nazwała. Jeżeli tekst lub zdjęcia tak to ukazują, to jesteśmy niezmiernie się cieszymy z takiego "profesjonalnego" aczkolwiek zupełnie nie zamierzonego efektu. Łosoś był pyszny, cieszymy się że sie spodobał ☺️

      Usuń

Prześlij komentarz