Wietnam - recenzja restauracji

Spacerując ostatnio po krakowskim Podgórzu zdecydowaliśmy się wstąpić na obiad do restauracji Wietnam. Chcieliśmy ją odwiedzić,  gdyż słyszeliśmy  dotychczas wiele dobrego o tym lokalu, a kuchnia Dalekiego Wschodu bardzo nam odpowiada.

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła nam się w oczy po wejściu do restauracji, był tłum przebywających w niej gości. Wietnam był niemal pełny, mimo iż na obiad wybraliśmy się wczesnym popołudniem i do tego w środku tygodnia! Wnętrze restauracji jest przytulne, a obsługa bardzo pomocna i uprzejma. Gdy zamówione przez nas dania i napoje zostały podane - wiedzieliśmy już czym była spowodowana tak duża frekwencja gości w lokalu. Jedzenie było po prostu pyszne!


Na początek zdecydowaliśmy się na trzy startery. Wzięliśmy Cha Nem, czyli wietnamskie sajgonki, w liczbie trzech sztuk - każde z innym nadzieniem: drobiowym, wieprzowym i tofu.  Wszystkie były przepyszne i ciężko mi wskazać faworyta. Paulinie szczególnie smakowały te z tofu. Kolejna przystawką były grillowane małże. Mule były bardzo duże i mięsiste, podane zostały z prażoną cebulką i sosem z trawy cytrynowej. Z tego co widziałem nie ma już ich w menu Wietnamu. Ja osobiście bardzo żałuje i czekam na ich powrót, gdyż były to jedne z lepszych małż, jakie w życiu jadłem.

sajgonki-i-malze


Wśród naszych przystawek nie mogło zabraknąć zupy Pho. Jest to chyba najbardziej znane danie kuchni wietnamskiej - bulion z gotowanym mięsem i zieloną cebulką. Koncepcyjnie zupa podobna jest do naszego rosołu, choć podaje się ją z makaronem ryżowym, a sam bulion jest lekko kwaskowaty od trawy cytrynowej. Restauracja daje wybór pomiędzy zupą z kurczakiem i z wołowiną. My postawiliśmy na to drugie mięso - i kolejny raz - nie zawiedliśmy się.


pho-bo


Jako danie główne zamówiłem Pho Xa Xiu. Była to pieczona karkówka z makaronem ryżowym, zalana aromatycznym, lekko cynamonowym wywarem, z dodatkiem chrupiących zielonych warzyw, kiełków i orzechów. Wszystko świetnie się komponowało i było bardzo sycące. I chyba przez to też zabrakło mi miejsca na deser 😊. 


pho-xa-xiu


Paulina postanowiła wypróbować opcję wegańską. Panierowane tofu z duszonym bakłażanem w sosie warzywnym smakowało nam chyba najmniej. Nie znaczy to absolutnie, że było niedobre, po prostu nie jesteśmy wielkimi wielbicielami tofu (choć chrupiące tofu w tempurze zawsze chętnie przekąsimy 😉).


dau-ca


Na koniec wspomnę o napoju, który był chyba naszym największym odkryciem - napój z kiszonej pitai, czyli smoczego owocu, który był wyjątkowo smaczny, przyjemnie słodki i orzeźwiający. Nigdy nie piliśmy niczego podobnego w smaku, więc bardzo cieszymy się, że mogliśmy go skosztować w Wietnamie.


napoj-z-kiszonej-pitai


Wypad do restauracji Wietnam, był jednym z najsmaczniejszych w tym roku - mówimy o tym z całkowitą świadomością, zwłaszcza, ze mamy już grudzień 😜. Fajnie mieć ich w Krakowie, tym bardziej, że aby skosztować dobrej, wietnamskiej kuchni, nie trzeba już wybierać się w daleką podróż 😎.


Do następnego,
Kazik


Komentarze

Prześlij komentarz