Restauracja Włoska - recenzja

Choć restauracji w Krakowie jest mnóstwo, a my jesteśmy ciekawi wielu z nich, to co jakiś czas zdarzają nam się powroty do tych, w których już jedliśmy. Tak było w przypadku genialnego Zazie Bistro, smakowitego Zielonym do Góry oraz restauracji Włoska, serwującej jak sama nazwa wskazuje naszą ukochaną, włoską kuchnię.

Od naszej ostatniej wizyty (jakieś 3 lata temu) karta nieco się zmieniła, ale ponownie było tam smakowicie 💛. Tym razem postawiliśmy na przystawki i deser, odpuszczając danie główne, ponieważ chcieliśmy jak najwięcej popróbować, a znając wielkość porcji wiedzieliśmy, ze 3 dania będzie nam ciężko zmieścić .

Ucztę zaczęliśmy od kieliszka zimnego prosecco.

cheers


PRZYSTAWKI

Naszą pierwszą przystawką była deska antipasti dla dwóch osób, w skład której wchodziły same rarytasy: włoskie sery (Pecorino, ser kozi), włoskie wędliny (Prosciutto Crudo, salami Spianata Picante), plastry marynowanej marchwi, buraków, marynowane grzybki, roladki z cukinii faszerowane ricottą z ziołami, crostini (zgrillowany chlebek) z awokado, konfitura z figi, oliwki, rukola. Do tego podano nam koszyczek z pieczywem oraz oliwę. Ta przystawka to absolutny hit Włoskiej, dlatego, jeśli jak my nie planujecie zamawiać dania głównego, rozważcie jej wybór ✌. Do deski zamówiliśmy czerwone wino.

antipasti


Naszą drugą przystawką był duży talerz muli. W karcie serwuje się je na dwa sposoby - pierwszy to mule w białym winie i czosnku - taką ich wersje jedliśmy we Włoszech, dlatego wybraliśmy tą drugą, czyli mule w mleku kokosowym, kolendrze, chilli i limonce, posypane po wierzchu kiełkami buraka. Mule był spore, delikatne w smaku, a sos do nich był aromatyczny i orzeźwiający (mogłabym wciągnąć go ze 3 talerze 😜).


mule-w-kolendrze-chili-i-limonce


DESERY

Suszone śliwki zapiekane pod kruszonką z płatków owsianych w towarzystwie waniliowego crème anglaise (sosu deserowego powstałego ze zmieszania cukru, żółtek jaj i gorącego mleka) ani nie brzmi jak deser włoski, ani (przynajmniej w poniższym kadrze 😅) wyglądem nie grzeszy, ale zapewniamy Was, że lepszego deseru, nie jedliśmy już bardzo dawno! Po dwóch poprzednich daniach - zmieścić taki "konkret" było nie lada wyzwaniem, ale też deser był tak dobry że po prostu nie mogliśmy go przestać jeść 😀 - macie tak czasem? 😛


sliwki-pod-kruszonka


Poniżej nasz drugi deser - wyglądające jak milion dolarów tiramisu. Było przepyszne, lekkie, przyjemnie pachnące kawą, i mimo, że naszym faworytem były śliwki, to szczerze polecamy Wam również to ciacho . Wiedzieliście, że "tira mi su" tłumaczone na polski oznacza "popraw mi humor"?

tiramisu


Coś nam się wydaje, że nie była to nasza ostatnia wizyta we Włoskiej. W karcie znajduje się jeszcze wiele pozycji, których chcielibyśmy spróbować np. ostrygi (ale należy pytać o ich dostępność, bo nie zawsze uda się na nie trafić), kusi nas też menu degustacyjne.

Jeżeli lubicie kuchnię włoską, to zapewniamy Was, że w restauracji Włoska, zjecie naprawdę dobrze!


Do następnego,
Paulina







Komentarze